Kto da więcej czyli o sztuce licytacji


Kto da więcej czyli o sztuce licytacji
2009-06-15
Licytacja jest jedną z najpopularniejszych, ale i najtrudniejszych form kupowania dzieł sztuki. To właśnie tu padają prawdziwe rekordy cenowe, które wywołują najczęściej ogromne poruszenie, zarówno samych kolekcjonerów, jak i opinii publicznej.

Domy aukcyjne oraz galerie organizują aukcje na których można kupić wymarzone dzieło sztuki. Każdą aukcje regulują odpowiednie przepisy kodeksu cywilnego, które szczegółowo określają jej warunki.

Przeczytaj również:

Uczestnicy aukcji zobowiązani są do wpłacenia określonej kwoty - tzw. wadium. Zwykle jest to ok. 10 procent od wartości przedmiotu licytowanego. Suma ta zazwyczaj jest uiszczona gotówką, niekiedy może być zabezpieczona przez udzielenie poręczenia. Osoba, która wpłaciła bądź zabezpieczyła wadium staje się czynnym uczestnikiem aukcji.

Głównym celem każdej licytacji jest sprzedanie danego dzieła po jak najwyższej cenie. Każdą licytacje zaczyna się od ustalenia ceny wywoławczej. Jest to najniższa cena, za jaką można sprzedać przedmiot. Z doświadczeń sprzedających wynika, że ustalenie zbyt wysokiej ceny wywoławczej może zniechęcić do licytowania. Wybierając cenę wywoławczą przedmiotu należy znaleźć równowagę między ceną, jaką chcemy uzyskać, a ceną, jaką kupujący zechcą zapłacić za przedmiot.

Istnieją różne systemy według których prowadzone są aukcje. Najpopularniejszą formą jest tzw. system angielski. Aukcja zaczyna się od podania ceny wywoławczej, która jest minimalną ceną zakupu. Kolekcjonerzy przystępują do licytacji, oferując coraz wyższą cenę. Wygrywa ten, kto zaproponuje ceną najwyższą. Istnieją także systemy aukcyjne, gdzie potencjalny nabywca jest informowany w katalogu aukcyjnym o szacowanej wartości - nazywa się to estymacją aukcyjną.

Najczęściej domy aukcyjne ustalają minimalną cenę obiektu, za którą obiekt może zostać sprzedany na aukcji. -Podczas aukcji prowadzonych przez DESĘ Unicum możliwa jest zarówno licytacja w górę jak i w dół. Na naszych aukcjach licytowane są wyłącznie obiekty wcześniej zgłoszone, oznacza to, że przed rozpoczęciem aukcji zgromadzone osoby wpisują numer interesującej ich pozycji z katalogu aukcyjnego na specjalnych kartkach zgłoszeniowych, następnie te pozycje są licytowane. Taki sposób prowadzenia aukcji pozwala przede wszystkim oszczędzić czas naszych klientów. Licytacja „w dół" oznacza możliwość wylicytowania dzieła po cenie niższej niż wywoławcza, jest to tzw. cena warunkowa, której ostateczne przyjęcie uzależnione jest od woli właściciela obiektu - mówi Juliusz Windorbski, prezes Desy Unicum.

Napięcie rośnie, gdy o obraz walczy kilka osób. W przypadku prac naprawdę unikalnych są małe szanse, by raz sprzedane dzieło wróciło wkrótce na rynek. Można je kupić teraz albo wcale. Dlatego takie aukcje są szczególnie emocjonujące i dostarczają uczestnikom najwięcej wrażeń. -Byłam świadkiem emocjonującej aukcji, która rozgrywała się pomiędzy dwoma zainteresowanymi klientami, licytującymi dzieło sztuki dawnej, podbijając raz po raz ofertę. Po kilkuminutowym pojedynku zrezygnowali, a obraz wylicytowała osoba z sali, która w trakcie licytacji wydawała się być jedynie obserwatorem. Sporo emocji dostarczają również aukcje internetowe, szczególnie te, które umożliwiają 2-5 minutowe dogrywki. Na takich aukcjach dochodzi nawet do 30-40 podbić - komentuje Monika Ciesielska, właścicielka 4Beauty Art Gallery.

Nie wszystkie aukcje są równie interesujące. Wszystko zależy od tego ilości osób, które chcą kupić dane dzieło. Juliusz Windorbski mówi, że licytacje są bardzo różne - od tych najmniej ekscytujących, kiedy jest tylko jeden zainteresowany i licytacja kończy się na cenie wywoławczej do tych, które elektryzują całą salę, ponieważ cena wylicytowana jest kilka, a nawet kilkanaście razy wyższa od wywoławczej.

-Podczas październikowej (2008) Wielkiej Aukcji Sztuki takich emocji dostarczyła na przykład licytacja grafiki Brunona Schulza, której cena poszybowała z 13 000 do 55 000 zł. Na tej samej aukcji szczególne emocje wzbudził pastel Stanisława Wyspiańskiego „Portret Panny Sternbachówny (Dziewczynka)". Był to portret dziewczynki, córki znajomego profesora. Pastele Wyspiańskiego przedstawiające dzieci, należą do najpiękniejszych w polskiej sztuce i jednocześnie najbardziej poszukiwanych przez kolekcjonerów. Dzieło zostało wylicytowane z 500 000 zł do 660 000 zł - przyznaje. Wspomina również, że kilka lat temu na jednej z aukcji w Desie Unicum nabywcę znalazł obraz mało znanego artysty Emila Kraussa „Kochankowie", którego cena osiągnęła dziesięciokrotne przebicie z 3 000 zł do 30 000 zł. -W takich sytuacjach zawsze rodzi się pytanie, czy ktoś odkrył coś szczególnego, czego inni nie dostrzegli? A może wybrane dzieło po prostu idealnie pasowało do czyjegoś wnętrza? I choć aukcje dzieł sztuki - wbrew powszechnemu mniemaniu - nie przypominają zjazdu śmietanki towarzyskiej, jest w nich coś, co przyciąga i wciąga wielu uczestników i obserwatorów - dodaje Jerzy Windorbski.

W przypadku niewielkiego zainteresowania danym dziełem stosuje się tzw. aukcję holenderską. W tej formie aukcji osoba prowadząca licytację proponuje stopniowo coraz niższą cenę za towar, a nabywcą staje się ten, kto pierwszy zaakceptuje proponowaną cenę. Wygrywa ta osoba, która zatrzyma licytację.

Niekiedy licytacja odbywa się przez składanie pisemnych, tajnych ofert, z których wygrywa najwyższa. Uprzywilejowany zwycięzca płaci kwotę, którą zgłosił jego najbliższy konkurent. Taki system nazwany jest od nazwiska pomysłodawcy, systemem Vickrey'a. -Takie aukcje funkcjonują na polskim rynku od niemal 12 lat, chociaż odbywają się niezwykle rzadko - komentuje Jerzy Windorbski. -Aukcja Vickreyowska, nazywa też „aukcją drugiej ceny" w której oferty składane są w zaklejonych kopertach. Nabywcą staje się osoba, która zaproponowała najwyższą cenę, jednak płaci cenę niższą - zaoferowaną przez drugą z kolei osobę - mówi Monika Ciesielska.

Bez względu na system według którego prowadzona jest licytacja, zawsze wymaga od kupującego dużej wiedzy o rynku sztuki oraz znajomości jego funkcjonowania. Wręcz niezbędne jest wprawne oko kolekcjonera i duże wyczucie.

Co zatem warto kupować na aukcjach? Zdaniem Jerzego Windorbskiego, najlepiej na aukcjach odnajdywać obiekty, na których wartości nie poznali się ani wystawiający, ani inni potencjalni nabywcy. Może to być dzieło nieznanego jeszcze młodego artysty, obecnego na zagranicznych targach czy wystawach, albo utalentowanego absolwenta - tutaj niestety trzeba się zdać na intuicję i własne doświadczenie.

Jakie są największe tajniki udanej licytacji? -Udana licytacja" oznacza także kupowanie najlepszych obiektów z danej aukcji, tutaj jednak ważne jest wcześniejsze sprawdzenie dzieła, jego pochodzenia, historii oraz odpowiednia kalkulacja ceny. Istotna jest konsekwencja, nie można się dać ponieść emocjom, jeśli raz ustalimy sobie cenę, jaką możemy zapłacić za dzieło to nie zmieniajmy jej w trakcie licytacji. Obecność na aukcji niesie za sobą pewne niebezpieczeństwa - zdarza się, że dostrzeżemy na sali swojego konkurenta do danego dzieła i licytujemy powyżej swoich możliwości finansowych z czystej chęci zwycięstwa... Jednak dla wielu osób samodzielne licytowanie daje znacznie większą satysfakcję niż w przypadku licytacji telefonicznej - mówi Windorbski.

-Udana licytacja to grono zainteresowanych działami kolekcjonerów, gotowych włączyć wystawione dzieła do swoich kolekcji oraz eksponaty, które cieszą się uznaniem i zainteresowaniem na aukcjach - przyznaje Monika Ciesielska, właścicielki 4Beauty Art Gallery. Radzi również, aby pamiętać, że kupowane na aukcji dzieło ma cieszyć nasze oczy, a nie być zgodne z trendami na rynku sztuki. Jeśli zaś pragniemy zbudować kolekcję, to jak mądrzy biznesmeni, stawiajmy z jednej strony na uznanych artystów, których nazwiska pojawiają się na aukcjach - w tym wypadku musimy jednak liczyć się z wysoką ceną. Z drugiej strony, inwestujmy w młodych, utalentowanych artystów - zakup tego typu dziel sztuki nie jest obciążający finansowo, a jest świetną inwestycją na przyszłość.

Anna Niemczycka

Inwestycje.pl



Nadesłał:

ap

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl