Sztuka jako ważny element employer brandingu
Rzeźba słynnego polskiego artysty Igora Mitoraja umiejscowiona przy wejściu do siedziby Polpharmy w Spectra Art Space przy ulicy Bobrowieckiej w Warszawie to elegancka i niesztampowa wizytówka, zarówno samego przedsiębiorstwa, jak i jego właścicieli.
Pojawiła się tam z inicjatywy Jerzego Staraka, kolekcjonera i znawcy sztuki, będącego większościowym udziałowcem Polpharmy. Co więcej, w części wejściowej obiektu znajduje się przestrzeń galeryjna, tam też organizowane są czasowe wystawy sztuki współczesnej. To przykład doskonałego mariażu sztuki i biznesu, który zyskuje w Polsce coraz większą popularność. Firmy dostrzegają bowiem wartości dodane, jakie daje inwestowanie w dzieła sztuki i budowanie własnej kolekcji. Sztuka doceniana jest ponadto jako skuteczne narzędzie HR-owe i CSR-owe. To prestiż, który wysoko pozycjonuje przedsiębiorstwo, efektywnie wspierając proces budowania unikalnej marki firmy.
Nie zawartość portfela, a świadomość i poczucie estetyki charakteryzuje przedsiębiorcę, który wprowadzi do biura sztukę. Prace artystów młodego pokolenia można bowiem nabyć w przystępnych cenach. Prawdziwi miłośnicy sztuki, których nie brakuje wśród przedsiębiorców, są jednak gotowi zapłacić wiele za obraz lub rzeźbę ulubionego artysty. I słusznie. Często, obok walorów estetycznych dzieła, zwracają uwagę na jego potencjał inwestycyjny, ponieważ wiedzą, że kupują coś, co nie tylko będą mogli powiesić na ścianie, ale także dobrze ulokować w tym pieniądze.
- Sztuka to doskonały element budujący markę firmy, jednak na gruncie polskim nie jest jeszcze w pełni wykorzystywany. Świadomi przedsiębiorcy w swoich gabinetach lub częściach wspólnych firmy umieszczają obraz, który wpisuje się w charakter prowadzonej działalności. Tym samym podkreślają jej prestiż. – mówi Agnieszka Gniotek, właścicielka Galerii Xanadu. Dodaje: Często po zakupie pierwszego dzieła sztuki, firmy decydują się iść o krok dalej i budują swoje firmowe kolekcje. Kolekcjonerzy sztuki zyskują możliwość wypożyczenia swoich zbiorów do muzeum na czasowe wystawy. Mogą ponadto organizować własne wystawy, a także przekazać kolekcję dzieł jako depozyt do swojej firmy.
Istnieją przedsiębiorstwa, które otwierają nawet ogólnodostępne muzea i galerie, które niczym nie odbiegają od placówek państwowych. Takim przykładem jest producent armatury łazienkowej Hansgrohe i jednocześnie właściciel historycznego Muzeum Hansgrohe Woda – Łazienka – Design w miejscowości Schiltach w Niemczech. Ritter Sport – inna niemiecka firma, zajmująca się produkcją kwadratowych czekoladek, jest kolekcjonerem współczesnej abstrakcji w kwadracie. Dzisiaj jej zbiór liczy ponad dwa tysiące dzieł. U naszych zachodnich sąsiadów firmowe muzea i galerie nie są nowością – założone w 1950 roku przedsiębiorstwo Vitra już w 1989 roku otworzyło w Niemczech muzeum designu.
– Chociaż budowanie własnych kolekcji przez polskich przedsiębiorców nie jest jeszcze popularne, nie brakuje u nas takich przypadków. Jeden z businessmanów, który jest jednocześnie marszandem dzieł sztuki, to znany deweloper Marek Roefler – właściciel imponującego zbioru dzieł z obszaru École de Paris i mebli art déco. Jego kolekcja jest dostępna dla wszystkich. Po umówieniu się na wizytę można ją obejrzeć w Villi la Fleur, prywatnym muzeum w Konstancinie. – mówi Agnieszka Gniotek, właścicielka Galerii Xanadu. Dodaje: Warto pamiętać, iż inwestycja w dzieła sztuki nie jest przeznaczona jedynie dla bogatych, dużych przedsiębiorstw o międzynarodowym czy ogólnokrajowym zasięgu działalności – we Francji, Włoszech czy też w Hiszpanii, sztuka lokalna z powodzeniem wspiera lokalny biznes i na odwrót – lokalne firmy nierzadko udzielają wsparcia lokalnym artystom.
Duże międzynarodowe firmy idą jednak o krok dalej, wykorzystując inwestycję w sztukę jako wsparcie sprzedaży. Coraz częstszą praktyką jest organizacja wewnątrzfirmowych wernisaży, na które zapraszani są ważni klienci i kontrahenci. W otoczeniu obrazów i przy lampce dobrego wina o wiele łatwiej skrócić z rozmówcą dystans i przejść na nowy poziom relacji. A biznes to przecież w dużej mierze budowanie relacji.
Nadesłał:
Aleksandra Matuła
|