Pomagali nam Amerykanie…
Rozmowa z Panią Ewą Madoń – obecnym Prorektorem ds. strategii i rozwoju Bielskiej Wyższej Szkoły im. J. Tyszkiewicza, wieloletnim Rektorem Uczelni.
Rok 2012 to rok jubileuszowy dla Bielskiego Tyszkiewicza - 20 lat na rynku edukacji - jak Pani wspomina same początki?
Z rozrzewnieniem. Choć nie ukrywam, że były to początki bardzo trudne. Fundacja, która uruchomiła szkołę nie miała wystarczających środków aby ją rozwijać - trzeba było walczyć o dodatkowe pieniądze, zabiegać o wsparcie organizacji pozarządowych, a nawet - Amerykanów. Mieliśmy tylko paroosobowy zespół ludzi... cechował nas jednak ogromny entuzjazm i wiara, że po prostu musi nam się udać! I udało się - zaczynaliśmy z garstką studentów, bo zaledwie sześćdziesiątką, a teraz możemy poszczycić się już ponad 2000 absolwentów!
Wielu absolwentów do dzisiaj wspomina niepowtarzalny klimat i atmosferę jaką stwarzali amerykańscy wykładowcy, z którymi niejednokrotnie po zajęciach chodzili do pubów. Skąd Uczelnia na początku lat 90. pozyskała amerykańską kadrę?
Rzeczywiście Amerykanie na początku lat 90. budzili wiele emocji. Wprowadzali wyjątkową atmosferę, byli ambasadorami nowego stylu, rynkowej rzeczywistości. Ogromnie nas inspirowali!
Uczelnia współpracowała wtedy z wieloma organizacjami amerykańskimi. Do najważniejszych należały: Korpus Pokoju, Konsulat Amerykański w Krakowie. Objęto nas również "programem rozwoju" uruchomionym przez ONZ.
Nigdy nie zapomnę imprezy Halloween, jaką Amerykanie zorganizowali dla pracowników i studentów. Pierwszy raz zetknęłam się wtedy z tak odmiennym, żywiołowym podejściem do Święta Zmarłych.
Amerykańskie konotacje nie są jedynymi w historii rozwoju uczelni. Co dokładnie oznacza, że Uczelnia została walidowana?
Oznaczało to najpierw podjęcie współpracy z University of Wales, a potem walidację uczelni. Nasze programy na kierunku Informatyka i Zarządzanie zostały uznane za tożsame z programami brytyjskimi. Dało to możliwość uzyskiwania przez studentów Tyszkiewicza dyplomów brytyjskich Bachelor of Arts i Bachelor of Science, a także Master of Arts w animacji komputerowej. Z tej możliwości studenci korzystali do momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej.
Bardzo wielu absolwentów z walijskimi dyplomami, z którymi do dzisiaj mamy kontakt, wspomina że głównie dzięki nim zdobyli atrakcyjną pracę.
Dla pracodawców dyplom University of Wales był gwarancją dobrej znajomości języka angielskiego oraz specyfiki rynków zagranicznych. Wiele firm o kapitale zagranicznym w tym czasie poszukiwało takich pracowników i to czyniło naszych absolwentów konkurencyjnymi w stosunku do ich kolegów z innych uczelni.
Uczelnia od zawsze znana jest jako Tyszkiewicz ale za tym nazwiskiem kryje się dłuższa historia. Jak Uczelnia stała się bielskim Tyszkiewiczem?
W 1992 roku Józef Tyszkiewicz założył własną szkołę informatyczną, która mieściła się pod Szyndzielnią. Nasza Uczelnia, rok później, również została zlokalizowana pod Szyndzielnią. Obydwie uczelnie działały w promieniu kilometra od siebie, a studenci jeździli tym samym autobusem linii nr 8. Po śmierci pana Tyszkiewicza - wdowa pani Krystyna Tyszkiewicz dostrzegła szansę dla rozwoju szkół w ich połączeniu. W wyniku fuzji, do której doszło 9 lipca 1996 roku, powstała Bielska Wyższa Szkoła Biznesu i Informatyki im. Józefa Tyszkiewicza - obecnie Bielska Wyższa Szkoła im. Józefa Tyszkiewicza.
Sztandarowymi kierunkami studiów bielskiego Tyszkiewicza od zawsze było Zarządzanie i Informatyka. Skąd pomysł na zupełnie nowy profil studiów - Kosmetologię, Architekturę Wnętrz czy Architekturę Krajobrazu?
Pomysł na nowe kierunki przyszedł wraz z rozwojem rynku i jego potrzeb. W tym czasie też zmieniliśmy siedzibę Uczelni. Spod Szyndzielni przenieśliśmy się do zakupionego na własność budynku w centrum miasta, który dawał dużo większe możliwości rozwoju. Zabiegaliśmy o zwiększenie liczby studentów właśnie poprzez uruchomienie nowych ofert edukacyjnych. Mając stosowne wsparcie kadry akademickiej i założyciela Uczelni podjęliśmy decyzję o poszerzeniu działań o kierunki, których nie oferowały inne bielskie uczelnie.
Nie może być chyba lepszej niespodzianki z okazji XX-lecia niż milion złotych - wygrana w konkursie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Podobno Uczelnia uplasowała się w pierwszej „5", tuż za AGH czy Uniwersytetem Warszawskim? Jakie to uczucie znaleźć się wśród najlepszych?
Cudowne! Dotarliśmy na sam szczyt w bardzo doborowym towarzystwie, a nasz program rozwoju kierunku Kosmetologia znalazł się wśród 5 najlepiej ocenionych w Polsce programów z innych kierunków. Muszę przyznać, że udzielając wywiadu podczas uroczystej gali ogłoszenia wyników konkursu spontanicznie użyłam słów, że czuję się jak Kopciuszek, który został zaproszony na bal. Ale tak naprawdę to zwieńczenie 20 letniej pracy, projakościowych działań, współpracy z wybitnymi akademikami i praktykami...
Milion złotych to jednak nie jedyna wygrana z ostatnich lat. Suma pozyskanych środków unijnych zdobytych przez Tyszkiewicza jest zdecydowanie większa...
Oczywiście tak. Zdobyliśmy parę ładnych milionów na rozwój potencjału dydaktycznego Uczelni. Dzięki tym środkom Tyszkiewicz dysponuje nowoczesnymi pracowniami: komputerowymi, rzeźby, malarstwa, projektowania oraz kosmetologiczną i masażu. Jest dobrze doposażony i zinformatyzowany.
Podnoszone są kwalifikacje kadry oraz studentów. Dla studentów organizowane są płatne staże oraz praktyki, wyjazdy studyjne krajowe i międzynarodowe.
Chciałabym dodać, że dwudziestolecie "Tyszkiewicza" upamiętnia jeszcze jedno wydarzenie. Wychodzimy poza dotychczasowe ramy działania i uruchamiamy własne Akademickie Gimnazjum i Liceum.
Pozostaje zatem życzyć kolejnych XX lat rozwoju z ludźmi przyjaznymi i otwartymi na nowe wyzwania. Dziękuję za rozmowę!
Nadesłał:
Anna Koczur
|